„Wiedźma morska” Sarah Henning

via https://www.instagram.com/bookishy/

synopsis

Wszyscy znają koniec tej opowieści. Syrena, książę, pocałunek prawdziwej miłości. Lecz przedtem była trójka przyjaciół – jedna z nich wzbudzała strach, drugi pochodził z rodziny królewskiej, a trzecia nie żyła. Po tym, jak jej najlepsza przyjaciółka, Anna, utonęła, Evie stała się wyrzutkiem w swoim małym rybackim miasteczku. Dziwolągiem. Przekleństwem. Wiedźmą.
Przy brzegu zaczyna pojawiać się dziewczyna niezwykle podobna do Anny, i, mimo jej zaprzeczeń, Evie jest przekonana, że jej przyjaciółka wciąż żyje. Że jej magia okazała się nie być tak bezużyteczna, jak się wydawało. Dlatego gdy obie dziewczyny wpadają w oko – i skradają serca – dwóm czarującym książętom, Evie wierzy, że w końcu ma szansę żyć długo i szczęśliwie.
Niemniej jednak jej przyjaciółka skrywa tajemnicę. Nie może zostać w Havnestadzie ani poruszać się na dwóch nogach, chyba że Evie znajdzie sposób, by jej pomóc. Teraz Evie zrobi wszystko, aby uratować człowieczeństwo swojej przyjaciółki oraz serce swojego księcia, w którym drzemie potęga jej magii, jej oceanu oraz jej miłości, aż w końcu zbyt późno odkryje prawdę, jaka kryje się za zawartą przez nią umową.

o autorce

Sarah Henning jest powracającą do zdrowia dziennikarką, która pracowała już między innymi dla Palm Beach Post, Kansas City Star oraz Associated Press. Gdy Sarah mieszkała na południu Florydy, przeżyła pięć huraganów, co rozbudziło w niej silny szacunek dla oceanu. W przerwach od pisania bierze udział w ultramaratonach, zabiera dwójkę swoich dzieci na place zabaw i spędza czas z mężem, Justinem, który od lat służy jej również za osobistego informatyka. Sarah mieszka obecnie w Lawrence, w stanie Kansas, które, mimo sporej odległości od plaży, okazuje się być całkiem fajnym miejscem.

recenzja

‘Wiedźma morska’ nie podbiła mojego serca, ale była przyjemna do czytania. Poza tym, kto nie lubi nowych wersji „Małej syrenki”?

Początek książki był dla mnie ciężki z powodu narracji pierwszoosobowej, z punktu widzenia głównej bohaterki, Evie. Evie była jedną z tych postaci, które nie powinna być irytująca, ale mimo wszystko czasami czytelnik ma ochotę mocno nią potrząsnąć. Annemette, chociaż miała być, że tak powiem, „tą drugą”, była moją ulubioną postacią w całej książce. Ona, jako jedyny, trzymała mnie w napięciu odnośnie swoich zamiarów do samego końca. Ostatecznie, znając całą jej historia, można zrozumieć Annemette i jej motywy, a nawet wywołuje ona u czytelnika współczucie. Zakończenie historii Annemette i Nika kompletnie mi nie pasowało do sygnałów wysyłanych przez księcia podczas czytania książki, więc miałam wrażenie, że autorka w ostatniej chwili zdecydowała się na takie zamknięcie.

„Wiedźma morska” jest przyzwoitą książką do czytania, choć spodziewałam się czegoś innego. Po przeczytaniu opisu oczekiwałam mrocznej historii o tym, jak narodziła się zła wiedźma dobrze nam znana z „Małej Syrenki” Disney’a. Zamiast tego książka skupia się na nastoletnich dramatach, które dobrze znamy z każdej innej książki dla nastolatek. Chociaż historia Evie i Annemette miała być kolejną wielką historią o prawdziwej przyjaźni, była raczej opowieścią o dwóch dziewczynach walczących o księcia (którego żadna koniec końców i tak nigdy nie mogłaby mieć). Aczkolwiek, kiedy skończyłam „Wiedźmę morską” zostawiła mnie ona z uczuciem, że chce więcej. Mimo, że nie byłam zachwycona tą książką, natychmiast chciałam wiedzieć więcej – czyż nie o to chodzi we wspaniałych książkach, które mimo swoich wad, pozostawiają czytelnika z chęcią na więcej? Dlatego z radością przyjęłam wiadomość, że Sarah Henning napisze kontynuacje przygód Evie.

Książka została mi wysłana w zamian za szczerą recenzję. 

‘Forever My Girl’ Heidi McLaughlin

synopsis

Nie wyobrażałem sobie, że zostanę gwiazdą rocka. Będąc w college’u, planowałem grać w futbol, następnie dostać się do drużyny ligi zawodowej i poślubić ukochaną z liceum, z którą wiódłbym długie i szczęśliwe życie. Informacją o wyjeździe złamałem serce nie tylko jej, ale i sobie. Byłem młody. Podjąłem tę decyzję, mając na względzie swoje a nie nasze dobro. Mimo że oddałem duszę muzyce, nie zapomniałem o zapachu czy uśmiechu tej dziewczyny. Po dekadzie wracam pełen nadziei, że uda mi się to wszystko wyprostować. Wciąż pragnę, aby była moja na zawsze.

o autorce

Heidi McLaughlin jest autorką bestsellerowych serii: „Beaumont”, „The Boys of Summer” i „The Archers”. Jej powieści trafiają na listy bestsellerów „New York Timesa”, „Wall Street Journal” i „USA Today”. Pochodzi z północno-zachodniej części Stanów Zjednoczonych, obecnie mieszka z mężem, dwiema córkami i trzema psami w malowniczym Vermont.

W 2012 roku Heidi swoje zamiłowanie do czytania przekształciła w pełnoprawną karierę pisarską. Spod jej pióra wyszło ponad dwadzieścia powieści, w tym zdobywająca duże uznanie Forever My Girl.

W chwilach wolnych od pisania Heidi można spotkać na trybunach boisk do koszykówki, z których kibicuje córkom. Pierwsza książka pisarki Forever My Girl doczekała się ekranizacji stworzonej przy współpracy z LD Entertainment i Roadside Attractions. Premiera filmu odbyła się 19 stycznia 2018 roku, a w rolę głównych bohaterów wcielili się Alex Roe i Jessica Rothe.

recenzja

Nie jestem wielką fanką romansów, jednak Forever My Girl było zupełnie inne od wszystkich romansów, jakie kiedykolwiek czytałam. Sam pomysł na fabułę książki był dość interesujący. Autor opowiada historię gwiazdy rocka, która wraca gdzie, aby odzyskać ukochaną.

Bohaterowie Forever My Girl byli jednak jednymi z najmniej ekscytujących postaci książkowych,
z którymi miałam do czynienia. Liam to imię głównego bohatera, owej gwiazdy rocka. Rości on sobie prawo do kobiety imieniem Josie, z którą zerwał ponad dekadę wcześniej. W mojej ocenie zerwanie to było kompletnie bez sensu. Nie zrywa się z kobietą jednym zdaniem, gdy wcześniej obiecywało się jej małżeństwo i miłość po śmierć. Josie, jak typowa bohaterka romansów, jest osobą nieco zagubioną. W momencie, kiedy Liam pojawia się po wielu latach w ich rodzinnym mieście, zupełnie zapomnia o Nicku, mężczyźnie, który wspierał ją przez wiele lat po zerwaniu z Liamem.

Ogólnie główne postacie książki są mało barwne i wyraziste, a pobudki, którymi kierują się podejmując życiowe decyzje, moim zdaniem, niezrozumiałe. Książkę ratują postacie drugoplanowe. Mimo, że wątek Masona jest bardzo krótki, wydaje się on jedną z najszczerszych i najciekawszych postaci w tej książce.

Mimo, że nie do końca podobała mi się fabuła, myślę że Forever My Girl to warta przeczytania historia o miłości, która się nie wypala. Heidi McLaughlin pokazuje coś, co jest takie trudne do odnalezienia w dzisiejszych czasach – miłość dwóch osób, która przetrwała próbę czasu i inne problemy.

W porównaniu do filmu książka wypada jednak dosyć słabo. W filmie bardziej podobała mi się postać ojca Liam’a  jako miłego i ciepłego człowieka. W porównaniu do jego charakterystyki  z książki, osoby niemiłej i złośliwej, wypadał bardziej przekonywująco. W filmie zabrakło za to wątku Nick’a i Josie. Myślę, że ten aspekt ubarwiłby film, tak samo jako ubarwił książkę.

Podsumowując, Forever My Girl nie urzekła mnie na tyle, abym była fanką tego gatunku.